|
|
Pierwsza lekcja
K: (otwiera drzwi samochodu, którym siedzi instruktor) Dzien dobry
I: Dzien dobry, prosze, niech pani siada, poprosze indeks, która to jazda?
K: Pierwsza…., wyjmuje z torebki notatnik dosc duzych rozmiarów…
I: to nie jest indeks..
K: Oczywiscie, ze nie. To jest przewodnik po mojej torebce. Mówiac jezykiem kierowców, taki GPS. Indeks, indeks, to na i prawda? Indeks, indeks,…, inhalator,…, nie, …, intruz – poradnik co robic,…, nie, interaktywny kontakt – poradnik, … nie, ale wloze zakladke (spoglada na instruktora), moze sie przydac. O mam. Indeks. Trzecia przegródka z lewej strony, na dnie. Jest…
I: No nareszcie…
K: Bo widzi pan ja jestem bardzo systematyczna, porzadek przede wszystkim, ja nie tak, jak inne kobiety, które zeby znalezc cokolwiek wyrzucaja wszystko na stól z torebki i stwierdzaja, ze to cos jest w drugiej torebce….
I: (na stronie) To dobrze, bo ten samochód nie ma tak duzego bagaznika, zeby zmiescil zawartosc pani torebki. (do kursantki) No to zapinamy pas, wciskamy sprzeglo, przekrecamy kluczyk w stacyjce i ruszamy….
K: zaraz, zaraz, nie tak szybko, po kolei – (otwiera swój notatnik, przerzuca kartki) pas, pas, o jest - pasek. Jaki kolor? Tak wiem, do tej sukienki pasuje czarny – druga przegródka, prawa strona…, jest. Ale on jest za waski, poszukam szerszego…
I: Ale chodzi o ten pas bezpieczenstwa, (wskazuje)
K: Ale on zupelnie nie pasuje do tej sukienki (widzac wzrok instruktora, przy jego pomocy nie protestuje i zapina).
I: Wciskamy sprzeglo…
K: Sprzeglo… To taki zawansowany termin samochodowy? Dobrze…(wyjmuje swój notatnik, szuka) Przewodnik po samochodzie, …., przewodnik po samochodzie….Jest. Lewa boczna kieszen…Jest. Sprzeglo…, sprzeglo…, O jest rysunek…(porównuje z rysunkiem) O to to! Wcisnac? Ale nie moge dostac! Pas mnie trzyma.
I: Nie reka… noga…. Nie prawa, …., lewa. Dobrze. Wcisnac i trzymac… Dobrze… Teraz kluczyk w stacyjce…
K: Swietnie, to wiem, klucze mam w torebce na wierzchu, ale w której stacyjce, bo na ostatniej pielgrzymce bylo ich 12….
I: To jest stacyjka, a to jest kluczyk… Przekrecic …(zagrane szarpniecie). Dlaczego pani zdjela noge ze sprzegla?! Jeszcze raz od poczatku. Dlaczego pani odpina pas?!
K: Powiedzial pan od poczatku…
I: Wcisnac sprzeglo. Trzymac… Przekrecic kluczyk ….Obie rece na kierownice …. Delikatnie puszczamy sprzeglo i naciskamy gaz ….
K: (wyjmuje swój przewodnik) …. Puszczamy gaz ….. Puszczamy gaz …..
I: Rany boskie, co pani robi, obie rece na kierownice ….
K: (spokojnie) a jak bede trzymac przewodnik? Jak znajde ten przycisk, który wypusci gaz… A jaki rozweselajacy? To dla pana? Bo pan taki jakis przerazony? Smutny?
I: (wolno przez zeby) Nie puszczamy gaz, tylko puszczamy, to jest podnoszac stope zwalniamy pedal sprzegla i naciskamy! Naciskamy! Pedal gazu. Ten z prawej strony! Lekko …. Lekko!!!
K: O jedziemy!
I: Tak! Ale do tylu! Cholera! Poprzedni kursant zostawil na wstecznym! Sprzeglo! Hamulec! Pierwszy bieg!
K: Juz wiem! Sprzeglo jest tutaj… (pokazuje) Hamulec… hamulec… (znowu siega po przewodnik). O zatrzymalismy sie. To w samochodzie jest taka zaawansowana technika, ze wystarczy pomyslec i jest? To po co pan mi kazal noga naciskac sprzeglo?
I: Nie ma takiej techniki. Na szczescie w samochodzie treningowym instruktor tez ma sprzeglo i hamulec…
K: Sam pan ma? To po co pan mi to kazal robic, jak mógl zrobic sam?! Leniuszek, oj leniuszek….
I: Przeciez! …., No nie, ale okaz inteligencji!... Przeciez pani musi sie tego nauczyc, bo ku rozpaczy innych uzytkowników drogi, bedzie pani kiedys jezdzic sama! Czy pani nie byla na wykladach teoretycznych?
K: Bylam. Oczywiscie, ze bylam. Tylko chyba wtedy kiedy o tym mówiono, kolezanka, z która chodze na kurs przyniosla interesujaca ksiazke Jak pozbyc sie zmarszczek na twarzy przed trzydziestka. Kapitalna. Wykonalysmy wszystkie zalecenia i niech pan spojrzy – ani jednej zmarszczki…
I: Przeciez przed trzydziestka nie ma sie zmarszczek!
K: Taak? To niech pan spojrzy na siebie!
I: (pochyla oslone przeciwsloneczna i zaglada do umieszczonego tam lusterka, kursantka odruchowo robi to samo i z niezadowoleniem zauwaza, ze jej oslona tego nie ma)
K: Co to za wybrakowany egzemplarz! Ja nie mam lusterka! A w tym (spoglada we wsteczne) nie widze calej twarzy! (próbuje je przestawic). Przesiadamy sie!
I: Nie pani to zostawi i nigdzie sie nie przesiadamy. Zacznijmy wreszcie te pierwsza jazde! Juz! Sprzeglo! Pierwszy bieg! Dlaczego pani sie rozglada?!
K: Ma tu byc przeciez jakis bieg?
I: (zrezygnowany) To jest lewarek zmiany biegów. Tak wciskamy pierwszy bieg. Puszczamy sprzeglo i wciskamy gaz…. Dobrze …. Zwolnimy przed zebra… Zwolnimy przed zebra! Zwolnimy! … Ma pani szczescie ze nikogo nie bylo na przejsciu! Dlaczego pani nie zwolnila!
K: Bo tu nigdzie nie bylo zebry, nie widzialam w ogóle ani zywego ducha…
I: Na szczescie! A te biale paski pani widziala?!
K: Ach to jest zebra! Ale chyba przede mna jechal walec drogowy i te zebre…?
I: Nie, mam dosyc. Koniec lekcji. Pani wysiada! I na nastepna lekcje umówi sie z innym instruktorem!
(oboje wstaja. On udaje, ze odjezdza ze sceny. Ona jeszcze chwile stoi i potem do widowni)
K: Ale nerwus! I po co wlozylam w kapowniku zakladke indywidualny kontakt. Znowu stracona szansa…
|
|
|