Karolina Siedlaczek
FRASZKA NA KABARET

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami,
Tam, gdy kończy się szkoła, spotykamy się sami.
Kabaret na 3/4 nową odwraca kartę
Uśmiechem, no i żartem przebiega próby czas.
Pierwszy w auli zasiada reżyser,
Czeka cierpliwie, woła ku motłochowi:
"Słucham i patrzę, oddycham i chodzę,
I nie ma cierpliwość ma granic i końca!
Wszystko jest jasne! Wszak nawet ludzie w drodze
Dojadą kiedyś, nim dojdę do końca (próby)".
Na to wpada pierwsza trupa.
Dyszą, ziają (toć to czwarty stock!)
Zamiast przeprosin, z ich ust młodzieńczych,
Słychać pieśni przepiękny ton:
"W naszej polszczyźnie, w koniczynie,
gęsto i ciepło jest od miodu,
środkiem szumiący Piętka płynie
ze swego źródła, słoworodu".
Tuż za ich plecami wpada Kasia,
Zaaferowana, jakby się palił świat woła:
"Nie widziałam tekstu już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca,
I na pewno bardziej milcząca,
Lecz widać można występować bez scenariusza."
Za nią wkracza Szymon, pewnym krokiem
Z podniesioną głową.
Rzuca spojrzenia i mówi wesoło:
"Dzisiaj jestem słoneczny, siebie pewny i rad.
Idę młody, genialny, trzymam ręce w kieszeniach,
Stawiam kroki milowe, zamaszyste jak świat.
Bo mnie niesie coś wiecznie, motorycznie i przed."
Na to mu wtóruje grupa:
"Bo wy jeszcze nie wiecie, że gdy nastał Ciężkowski,
Bezpowrotnie umarli i Przybora, i Lec."
Towarzystwo zebrane, czeka na Nikodema.
Lisim krokiem wskakuje i od progu udziela:
"Kochani ludożercy
nie patrzcie wilkiem
na człowieka
który się zawsze spóźnia
na próbę
zrozumcie
inni ludzie też mają
dwie nogi i siedzenie
kochani ludożercy
poczekajcie chwilę
nie depczcie słabszych
nie zgrzytajcie zębami
zrozumcie
ludzi jest dużo będzie jeszcze
więcej więc więcej się będzie
spóźniać
kochani ludożercy
nie zjadajmy się
Dobrze
to już ostatni raz
za tydzień będę punktualnie
naprawdę"
I zaraz rzuca spojrzenie ku pierwszej niewieście:
"Pani dzisiaj, doprawdy, jest klasycznie...niedbała...
i przedziwnie, jak pani przestaje być w tonie,
ale teraz, jednakże, niech się pani oszali."
To już wszyscy przyszli chyba, zaczynamy próbę
A! nie - jeszcze Dawid - jemu można przebaczyć
Spóźnienie. Wiadomo - artysta!
Wchodzi i od progu zaczyna:
"No tak!
Są człekokształtni, ale nie ma przodownika,
Są arkusze, ale tekstu ktoś zapomniał.
I tak już co tydzień..."
Oj!

Bez kabaretu można żyć,
Mieć serce suche jak orzeszek.
Malutki los naparstkiem pić,
Z dala od żartów i pocieszeń.

Kabaret to chaos.
Co to jest chaos?
To ten ład, który zniszczono
Przy Stworzeniu Świata.