Hamlet




Narrator: Jakie te bajki do siebie podobne, czyżby brak inwencji u autora? (słychać groźne chrząknięcie z kurtyną, szybko wraca do narracji) Ale wróćmy do programu. Za chwilę tragedia - Hamlet - trochę wymieszany z innymi dziełami. Ci dorośli gubią się już nawet w podstawowej literaturze. Występują: Hamlet, królowa, król, latarnik,... latarnik ? (zagląda do notatek) rzeczywiście latarnik, Ofelia i duch ojca Hamleta

SCENA I
[sala tronowa, Królowa i Hamlet]
HAMLET: Mamusiu, kiedy będę królem? Ja chcę być królem, mamusiu, no kiedy będę królem? Teraz, jak tatusia nie ma, to chyba będę królem, co? Powiedz mamu...
KRÓLOWA: Dość!!!
[HAMLET robi żałosną minę i zaczyna płakać]
KRÓLOWA: A teraz zamknij się i słuchaj! Nie będziesz królem, bo po pierwsze...
HAMLET: ŁAAAAAAAAA [płacze żałośnie]; Ja chcę! Ja chcę!
KRÓLOWA: A po drugie [rozanielona], wychodzę za mąż!
HAMLET: [zdumiony] A za kogóż to?
KRÓLOWA: [z rozmarzeniem] Klaudiusz...
HAMLET: Ten z Big...?
KRÓLOWA: [lodowato] NIE! Nie ten. Twój stryj, Klaudiusz.
HAMLET: [rozczarowany] Oooo...
KRÓLOWA: Żadnych min. A teraz zostawiam cię samego. Pobaw się w coś ze służbą... Hmm... Może w Robespierre'a?
[zza kurtyny]: NIEEEEE!!! Litości!
HAMLET: [lekceważąco] Mamo, Robespierre dopiero będzie. Ucz się historii!
KRÓLOWA: A po co? Myślisz, że do kierowania państwem jest mi potrzebna jakakolwiek wiedza?
[wychodzi]
HAMLET: No i klops! Tyle marzeń, tyle nadziei na nic... [ironicznie, przedrzeźniając] Nie będziesz królem. Jej to łatwo mówić, ona nie miała szans! Ale ja? Poza tym... Jest jeszcze jeden kłopot... Nie lubię chłopaka mamy. Tak, wiem, to typowe. [przybiera pozę uczonego psychiatry] Dzieci po wstrząsie wywołanym utratą naprawdę bliskiej osoby, np. współpasażera w autobusie lub tramwaju, albo też innej osoby znajdującej się w pobliżu, nie mogą pogodzić się z faktem... TFU! Jak ktoś może tak mówić?! Ale wujaszek mi się nie podoba... Wyautował mnie, wygryzł, wcisnął na ławkę rezerwowych, odstawił na boczny tor... Chwilunia, a może on tatusia... sfaulował? Może on tacie pomógł...
DUCH OJCA HAMLETA (DUCH): [znienacka] Jasne, że tak!
HAMLET: [z niezmąconym spokojem] O, cześć tato.
DUCH: Nie boisz się mnie?
HAMLET: A powinienem?
DUCH: Tak mi się zawsze wydawało...
HAMLET: To może powtórzymy?
DUCH: Dobra. [wychodzi]
HAMLET: Może on tacie pomógł...
DUCH: Jasne, że tak!
HAMLET: [ze źle zagranym przerażeniem] Aaa, duch.
DUCH: Oskara to byś za to nie dostał, ale ujdzie.
HAMLET: A o stryjku, co tato powie?
DUCH: Że to zła kobieta była... tfu!! Że to wredny gość jest! Gadzina podła, poczekał aż zasnę wtedy na trawniku i wlał mi do ucha jakieś świństwo, ble...
HAMLET: Blekot?
DUCH: A kij go tam wie, blekot czy fujkot, jedno paskudztwo. A teraz jeszcze podrywa moją... [spogląda na Hamleta, który wyraża kompletne znudzenie] Czy ty mnie słuchasz?
HAMLET: Aa... no, ten tego... [skwapliwie] taak!
DUCH: Boże, na cóż mi też przyszło... Gdybym mógł, to bym tego drania .... ale nie! TY to zrobisz!
HAMLET: Ja? Ja się nie piszę na takie numery, nie ma szans! Mnie to się nawet Aktualnie Rządzący podoba... Tak! Równy gość i tyle! Na razie, miło było, idę napisać jakiś hymnik pochwalny albo samokrytykę. [zbiera się do odejścia]
DUCH: Nigdzie nie pójdziesz! Jeśli ci tak pisanie miłe, to zabierz się za napisanie elegii albo czegoś podobnego. Tchórzu, tu idzie o honor...!
HAMLET: Honor? A co ja z tego będę miał?
DUCH: [zdumiony] O Boże, to nie może być moje! [do Hamleta] Zostaniesz królem, ty głupku! Wykończysz stryjka i zostaniesz sam na sam z tronem. Choć nie wiem czy Danii to wyjdzie na dobre...
[wchodzi LATARNIK]
LATARNIK: Przepraszam panów. do kapitanatu portu którędy?
[HAMLET i DUCH patrzą na siebie zdziwieni]
LATARNIK: Czy coś nie tak?
HAMLET: Owszem, chyba cię nie znam.
LATARNIK: Jestem latarnikiem.
HAMLET: Latarnikiem? U Szekspira?
LATARNIK: Jakiego Szekspira? To nie Sienkiewicz?
HAMLET: Nie za bardzo...
LATARNIK: Psiakość! To przez ten bałagan w bibliotece. Znowu pomyliłem pisarzy! Ostatnio wpadłem do Fleminga i o mały włos nie zostałem 007. Żeby tak kiedyś do romansu jakiegoś trafić...
HAMLET: Owocnych poszukiwań. Życzę szczęścia. Ale teraz idź już sobie.
LATARNIK: Aaa... przy okazji - nie masz może jakiejś literatury do pożyczenia? Bo ja tam już całkiem tracę kontakt z otoczeniem.
HAMLET: Mam tylko gazetę [wyciągając gazetę].
LATARNIK: Może być. Dziękuję. [bierze]
LATARNIK: [wychodzi czytając i mrucząc pod nosem] Coś niesamowitego... Co oni robią z tą drużyną...
HAMLET: [w zadumie] He, ale wsiąkł, trafił na nasza ligę! Żeby tylko pod powóz nie wpadł albo nie zapomniał na jakim świecie żyje... [otrząsa się] Tato, możemy już rozmawiać... Hej! Nie, tato ja się tak nie bawię! [ze smutkiem] Tatuś... odszedł...
[wchodzi OFELIA]
HAMLET: Ach moja ty gołąbeczko! Moja...
OFELIA: Co ty sobie pozwalasz! No gołą... rozumiem.. tylko że tak przy ludziach! Ale beczko?!!! Od urodzenia jestem na diecie! Z malutkimi przerwami...
HAMLET: Ach, nieważne, o ukochana! Jakaż to rozkosz, że los łaskawy zsyła mi cię teraz w darze! Cóż za dobry wiatr spod stóp Olimpu...
OFELIA: Czy mógłbyś mówić normalnie?
HAMLET: [mówiąc normalnie] Myślałem, że nigdy o to nie spytasz. Cóż cię tu sprowadza?
OFELIA: A... tak sobie przechodziłam.
HAMLET: Dobrze, ze wpadłaś, mam bowiem dylemat, nie ukrywam, dość spory. Nie wiem, kogo się poradzić...
OFELIA: Króla najlepiej.
HAMLET: Pewna jesteś?
OFELIA: Tak. W końcu król to król. On rozsądzi najlepiej.
HAMLET: Może masz rację. Cóż, pójdę do króla. [zza kurtyny wychyla się głowa DUCH, na którego twarzy maluje się bezsilna wściekłość]

SCENA II

[sala tronowa, przy wejściu strażnicy; KRÓLOWA i KRÓL siedzą na tronie, wchodzi HAMLET]
HAMLET: [do siebie] Zaraz, zaraz. Przecież wszystko się wyda! Ale gdybym tak... No jasne! [zadowolony] Ha, ma się tę główkę! [uderza się dłonią w czoło] Ała! ... Powiem, że to mój kumpel.
[podchodzi, kłaniając się nisko Królowi i Królowej, ciągle pocierając czoło]
HAMLET: O, Najjaśniejszy Panie!
KRÓL: Mów mi ojcze, synu. Jesteśmy przecież rodziną.
HAMLET: Dziękuję. Mam do ciebie taką sprawę: eee... kolega... prosił mnie o radę. ... Otóż ojca zamordował mu jego stryj. I on teraz nie wie, czy siedzieć cicho, czy się mścić?
KRÓLOWA: A on nie może sam tu przyjść?
KRÓL: [zaniepokojony] A jak ten kolega się nazywa?
HAMLET: Ham... NIE!!! Cheeslet!
KRÓL: [domyślając się] Aha... [mrugając do strażników]
[straż łapie HAMLETA i siłą stara się wyciągnąć za kurtynę]
HAMLET: Wiedziałem, że lepiej trzymać gębę na kłódkę. Reszta jest milczeniem!! Co ze mną zrobicie?
STRAŻNICZKA: Oto szczegóły! Od A do Z...
HAMLET: Od A do ZZZ!! [tężeje]... [pada martwy]
STRAŻNICZKA: [spokojnie]: Wasza Królewska Mość - jak zzzwykle ... zzzawał...
KRÓL: Genialne rozwiązanie. Boże, ale ze mnie spryciarz! Chyba umrę ze szczęścia! [wychodząc, pada i umiera]
(Wchodzą wszyscy i śpiewają)

Pragnienie władzy - chęć powszechna
W królewskiej lub innej rodzinie.
Sporo psycholog zbierze do mieszka,
Kiedy zechce sporów wyleczyć przyczyny.

Po co wybory, demokracji smak?
Gdy lud odrzuci nowe, "światłe" rządy.
Przecież możesz często sam zrobić porządek,
Byleś tylko chłopie, byleś wiedział jak!

Ojcom synowie albo matki
Czasami wredne tną numery,
Udają, że były to zwykłe wpadki,
Z wysokich w niebiańskie posyłając sfery.

Po co wybory, demokracji smak?
Gdy lud odrzuci nowe, "światłe" rządy.
Przecież możesz często sam zrobić porządek,
Byleś tylko chłopie, byleś wiedział jak!

Rządzić chcą mądrze, dochodowo,
Gdy zajmą króla słodki etat,
Lecz tutaj mamy trudność niewesołą:
Kiedy mózg szefa to zwyczajna jest tandeta?

Po co wybory, demokracji smak?
Gdy lud odrzuci nowe, "światłe" rządy.
Przecież możesz często sam zrobić porządek,
Byleś tylko chłopie, byleś wiedział jak!

(wychodzą wszyscy z wyjątkiem narratora)




Autor: Dawid Dryżałowski